@kuba @chlopmarcin
W zasadzie trzeba dopytać: czy tych brzydko pachnących, którzy nie są bezdomni, też można bić w imię walki z przemocą?
Co z tymi, którzy brzydko pachną, bo oszczędzają wodę z powodów ekologicznych i myją się tylko co parę dni — a ja mam na tyle wrażliwy nos, że to wystarczy by wzbudzić we mnie wstręt? Jestem usprawiedliwiony, żeby bronić się siłą przed tym wymuszeniem z ich strony?
--
W reakcji na moje kontrprzykłady dodajesz ad hoc dodatkowe warunki przemocowości (że musi być „determinacja”, że musi „domyślnie szkodzić”), które krążą wokół przytoczonego przeze mnie kryterium intencjonalności.
Uderzenie piłką w głowę oczywiście jest „domyślnie szkodliwe”, i dzieciak kopnął w piłkę intencjonalnie — ale nieintencjonalnie trafił mnie w głowę. Jemu w ogóle nie zależy na mojej obecności w tej sytuacji, nie kopnął piłki by mnie trafić, wręcz przeciwnie, wolałby żebym nie zaburzał lotu piłki głową. Oczywiście, mógłby nie kopać tej piłki w ogóle albo iść na boisko — ale to, że kopie na podwórku, to jednak nie jest przemoc.
Co innego, jeśli dzieciak kopnął piłkę, *BO* zobaczył że idę, nawet jeśli miał niewielkie szanse trafić i trafił tylko przypadkiem. To by znaczyło, że ma intencję wobec mnie, że chce mnie kopnąć piłką. To byłaby przemoc.
Osoby wokół mnie w autobusie gniotą mnie łokciami i plecakami, bo oczywiście chcą gdzieś dojechać, a autobus jest wypchany. Im wcale nie zależy na mojej obecności, nie stoją tu by mnie gnieść, wręcz przeciwnie — wolałyby żeby osób w autobusie było mniej. Może mogą przynajmniej inaczej ułożyć łokcie, wyjąć je spod moich żeber, albo zdjąć plecaki — ale to nie przemoc, tylko niefrasobliwość i nieostrożność. Warto wtedy uprzejmie zwrócić uwagę: „czy może pan zdjąć ten plecak”, „czy może pan inaczej ułożyć łokieć” (no ale jednak nie bić).
Co innego, gdyby autobus był dość pusty, a te same osoby nadal ustawiłyby się tak samo boleśnie ciasno wokół mnie — to by znaczyło, że mają intencję wobec mnie, chcą mnie gnieść. To byłaby przemoc.