Wczoraj byłem w dużym mieście. Okolica przeznaczona do różnych działań alternatywnych, związanych ze sztuką, a także ogrodnictwa w stylu eko. Mają tam siedziby dwie organizacje pszczelarskie, które promują się na środowiskowo-ekologistyczne. Obie popularyzują miejskie pszczelarstwo (jedna nawet jako "profesjonalne") jako korzystniejsze i lepsze dla pszczół niż tradycyjne pszczelarstwo co jest fałszem. Obie promują się na to, że robią to dla "dobra pszczół" i "ochrony środowiska" z powodów ekologistycznych.
Co zobaczyłem?
Na małej posesji ustawione kilkanaście uli styropianowych w rządku (co zdradza produkcyjny cel). Najkorzystniej dla pszczół miodnych i dzikich zapylaczy jest mieć pasiekę złożoną z maksymalnie kilku uli porozstawianych chaotycznie najlepiej co najmniej 30 metrów od siebie (ale już kilka metrów robi różnicę). Nie jest to jednak wygodne dla produkcji towarowej i eksploatacji pszczół. Cele edukacyjne dla ludzi to oczywiście fajny cel, jednak w jednym miejscu nie musi być więcej niż 2-3, aby to robić.
Dla pszczół miodnych i dzikich zapylaczy najlepiej, gdy ogólna gęstość uli nie przekracza 3-4 ule na kilometr. W Polsce wszędzie jest przepszczelenie, natomiast te firmy i fundacje promują stawianie pasiek produkcyjnych jako działanie ekologistyczne, co jest absurdem samym w sobie.
Zobaczyłem też mnóstwo beewashingu. Czyli np. propagowanie narracji o adopcji pszczół (co sugeruje, że były one bezdomne i porzucone) kiedy tworzone są sztucznie na zasadzie odkładów z matką inseminowaną ze masowej hodowli lub dziko żyjące roje odławiane z miejsca wyboru pszczół do życia.
Propagowana jest narracja, jakoby miasto nie stresowało negatywnie pszczół. Nie jest to prawdą. Wielkie miasto działa negatywnie na pszczoły: spaliny, sztucznie światło, zanieczyszczenia, krajobraz wyspowy, drogi, betonoza to tylko niektóre czynniki.
To sprowokowało mnie do stworzenia mema.
#pszczelarstwo #pszczoły #miejskiepszczoły #pszczelarium #pasieka #ekologia #zmianyklimatu #miastojestnasze #jazdow