DULSKA Chodź! czemu nie chodzisz? Jeszcze nie ma dwóch kilometrów. Ja tam rachuję.
DULSKI pokazuje jej zegarek.
DULSKA Co mi zawracasz głowę zegarkiem! Ja mam najlepszy zegar w głowie. Nie chodź! nie chodź! Dobrze — powiem doktorowi. Umyślnie ci każę w pokoju chodzić na Wysoki Zamek, a nie po ulicy, żeby mieć nad tobą oko czy nie szachrujesz… a ty… zresztą to twoja rzecz.
Chowa się za drzwi — Dulski zaczyna znów automatycznie chodzić — wpada Hesia, ubrana strojnie jasnoniebiesko, pantofelki, błękitne pończoszki — całuje ojca w mankiet.
HESIA Ojciec idzie na Wysoki Zamek?
DULSKI kiwa głową.
HESIA A jeszcze ma ojciec daleko?
DULSKI pokazuje pięć palców.
HESIA Pięćset?
DULSKI kiwa głową.
HESIA To ojciec już koło Teatyńskiej?
[…]
DULSKA wychyla się, ubrana odświętnie Felicjan! przestań chodzić — już jesteś na Wysokim Zamku. Jutro pójdziesz do Kaiserwaldu.