Przeraża mnie, ile osobistych informacji ze swojego życia potrafią umieszczać instagramowicze i tu nie chodzi o tych "wielkich".
Jedna influencerka książkowa notorycznie na swoich relacjach wręcz relacjonuje swoje codzienne życie. Pół biedy, jeśli mówi, że np. jest zmęczona po pracy. Ale są tam też szczegóły m.in. o tym, że poszła z dzieckiem (o imieniu podanym w relacji) do lekarza, bo ma kaszel albo że ona lub mąż wyjeżdżają na delegację.
Raz, że to totalny życiowy ekshibicjonizm, a dwa, że to chyba ciut niebezpieczne, prawda? Oczywiście, z jednej relacji niewiele da się wywnioskować, ale jeśli komuś by zależało, to na pewno by pokopał i śledził te stories przez dłuższy czas, aby ustalić więcej szczegółów.
Ludzie, po co to robicie...