Nigdy nie ochronisz człowieka całkowicie przez odcięcie go od wszystkich potencjalnych triggerów, skojarzeń, jego fałszywych przekonań. On musi to w sobie przepracować. Na początku leczenia takie odcinanie jest pomocne, trzeba zmienić nie raz znajomych, nawyki, ale to ta osoba musi się odciąć, a nie świat ma się zmienić pod dyktando jej choroby. Dalsza część wychodzenia z choroby, to powtórna nauka życia w społeczeństwie pomimo tych wszystkich czynników, które kiedyś były groźne, bo nie miało się kontroli nad własną reakcją. Uśpione nawyki pozostają uśpione, bo ta osoba czuwa. To jest zawsze jej wybór, że się nie napije.