Poszedłem dzisiaj na koncert. Doom metal, ogólnie nisza w niszy, stężenie szatana 666 rogów na metr sześcienny. Spodobał mi się support, kupiłem na merchu ich płytę za śmieszne parę złotych i dostałem jeszcze naklejki za darmo. Pokazuję kumplowi (nie tak bardzo młodszy ode mnie).
Kumpel: Po co ci płyta? Nie masz Spotify?
Ja: E... nie mam?
Kumpel: (w prawdziwym szoku) No powiedz jeszcze, że masz odtwarzacz CD?
Ja.: Bo...mam?
Kurtyna. Potem jeszcze próbował się ze mnie śmiać, że mam odtwarzacz. Co do ch*ja pana jest źle z ludźmi?
Ale wiecie co? Przez sekundę myślałem, że będę się żalił, jak to ludzie zdziwaczeli. Jednak nie. Cieszę się, że te kilka moich złotych trafiło bezpośrednio do kieszeni młodego zespołu, a nie do korpo typu Spotify, które wydziela artystom głodową stawkę. I mam fizyczny dowód na to, że byłem. A to, że ktoś tego nie ogarnia, to nie mój problem. "Niechaj, kogo wiek zamroczy (...) takie widzi świata koło, jakie zakreśla tępymi oczy". I to chyba nie mój wiek ogranicza moje koło...